Słucham całą sobą. Włączam Olafur Arnalds i czuję jak moje oczy otwierają się szerzej, z każdym dźwiękiem, skóra cierpnie, mięśnie się napinają kiedy wzrasta tempo.. Czuję że słucham, nie tylko słyszę. Po chwili zauważam, że mam napięte uda, że ręce są splecione, szyja wyciągnięta jakby chciała przybliżyć się do dźwięków i czuję że świat zamarł, zostałam ja i muzyka..
Grają koncert w Dublinie 19 lutego, idę. Z Gabi.
Mówię jej, że czas na kąpiel, a ona leży na dywanie powtarzając coś po nosem i zaśmiewa się do łez.. patrzę na nią zastanawiając się co ją tak rozbawiło, ale nie chcę wiedzieć, to nie ma znaczenia.. lubię jej śmiech, lubię słuchać jak się śmieje. Wtedy jakby było nas w domu więcej, jakby biegały wokół nas rozbawione duszki wypełniając puste kąty.
Orla ma wizytę na 12.. przychodzi jak zwykle uśmiechnięta, pyta jak się czuję jak moje wrzosy kwitną bo Orla jest bardzo dobrym ogrodnikiem. Opowiadałam jej, że chciałabym mieć ładne kwiaty i truskawki na balkonie, podpowiada co z nimi zrobić.. Siada na fotelu i czuję jej zapach.. to Opium. Pamiętam jak tata przywiózł mamie butelkę Opium z Niemiec, miałam wtedy może z 10 lat.. Butelka stała w szafce w kuchni, tam gdzie mama trzyma lakiery do paznokci, do dziś zresztą. Pamiętam dokładnie w którym miejscu stała ta butelka i jak wygląda. Podstawiałam taboret i wyciągałam ją czasami żeby powąchać, to były wtedy jedyne perfumy jakie mama miała.
Zimno się zrobiło więc pora na szaliki, kominy i wszystko co może pomóc czuć się przyjemnie na zewnątrz. Szalik jest beżowy, ma doszyte wełniane kulki. Kupiłam go na wyprzedaży, pierwsza cena była bardzo wysoka. Miałam go na sobie kilka razy i schowałam do szafy. Niewyprawny. Teraz pachnie zeszłą jesienią albo zimą.. Nie wiem, ale pachnie tym czasem kiedy wszystko było łatwiejsze. Pamiętam ten zapach, wtulam nos w szalik, zaciągam się szczęściem które na nim zostało.
Wieje wiatr, jest zimny i nieprzyjemny. Ale ja nie chcę patrzeć na to przez szyby samochodu. Wysiadam, stoję i czuję się magicznie, to tu kręcono scenę z tego filmu, oglądałam go jak nie miałam jeszcze pojęcia jak pachnie irlandzkie powietrze..
Grają koncert w Dublinie 19 lutego, idę. Z Gabi.
Mówię jej, że czas na kąpiel, a ona leży na dywanie powtarzając coś po nosem i zaśmiewa się do łez.. patrzę na nią zastanawiając się co ją tak rozbawiło, ale nie chcę wiedzieć, to nie ma znaczenia.. lubię jej śmiech, lubię słuchać jak się śmieje. Wtedy jakby było nas w domu więcej, jakby biegały wokół nas rozbawione duszki wypełniając puste kąty.
Orla ma wizytę na 12.. przychodzi jak zwykle uśmiechnięta, pyta jak się czuję jak moje wrzosy kwitną bo Orla jest bardzo dobrym ogrodnikiem. Opowiadałam jej, że chciałabym mieć ładne kwiaty i truskawki na balkonie, podpowiada co z nimi zrobić.. Siada na fotelu i czuję jej zapach.. to Opium. Pamiętam jak tata przywiózł mamie butelkę Opium z Niemiec, miałam wtedy może z 10 lat.. Butelka stała w szafce w kuchni, tam gdzie mama trzyma lakiery do paznokci, do dziś zresztą. Pamiętam dokładnie w którym miejscu stała ta butelka i jak wygląda. Podstawiałam taboret i wyciągałam ją czasami żeby powąchać, to były wtedy jedyne perfumy jakie mama miała.
Zimno się zrobiło więc pora na szaliki, kominy i wszystko co może pomóc czuć się przyjemnie na zewnątrz. Szalik jest beżowy, ma doszyte wełniane kulki. Kupiłam go na wyprzedaży, pierwsza cena była bardzo wysoka. Miałam go na sobie kilka razy i schowałam do szafy. Niewyprawny. Teraz pachnie zeszłą jesienią albo zimą.. Nie wiem, ale pachnie tym czasem kiedy wszystko było łatwiejsze. Pamiętam ten zapach, wtulam nos w szalik, zaciągam się szczęściem które na nim zostało.
Wieje wiatr, jest zimny i nieprzyjemny. Ale ja nie chcę patrzeć na to przez szyby samochodu. Wysiadam, stoję i czuję się magicznie, to tu kręcono scenę z tego filmu, oglądałam go jak nie miałam jeszcze pojęcia jak pachnie irlandzkie powietrze..
Fajnie napisane:)
OdpowiedzUsuńMama na Wyspach
http://nataliamumtobe.blogspot.co.uk/
:)
Usuńpiękny post.
OdpowiedzUsuńdziękuję
Usuńprzepiękne zdjęcia ! ;)
OdpowiedzUsuńPiękny post i piękne zdjęcie w szaliku z kulkami.
OdpowiedzUsuńMagda
dziękuję :) jej jak dawno żadnych takich zdjęć nie robiłam O_O
UsuńAleż Ty ładnie potrafisz wszystko opisać! :-)
OdpowiedzUsuń:* bardzo mi miło, dziękuję
Usuńpiękne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńniesamowita muzyka, taka porywająca, wciągająca...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ja jestem taka wrażliwa muzycznie jeju... czas się dla mnie zatrzymuje wtedy, marzy mi się fotografować muzykę.. tylko jak? jak zrobić zdjęcia które mają w sobie tą moc którą mają dźwięki....
UsuńSmutny ten post, jesienny taki ... Pozdrawiam ciepło. Gosia
OdpowiedzUsuńdziękuję za pozdrowienia Gosiu
UsuńAniu czy to co powiedziała ci wróżka podczas wizyty u niej sprawdzilo się?
OdpowiedzUsuńhmm... w większości tak, choć może nie do końca to wiem bo część spraw jest jakby ciągle w toku.. ale jest niesamowicie precyzyjna, to muszę przyznać.
UsuńŚwietny wpis... jesteś niesamowitą kobietą Aniu, mam nadzieję, że pamiętasz o tym każdego dnia! pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńdziękuję, pamiętam każdego dnia że jestem silna :)
UsuńCieszę się, że wróciłaś:)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńPieknie wygladasz na tym zdjeciu. Stylizacja niby zwykla a nie moge sie na nia napatrzec....szkoda tylko ze taka smutna na nim
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Natalia
dziękuję, no wiesz.. były i radośniejsze ujęcia ale to mi jakoś bardziej pasowało do opisu
UsuńCzytałam z zaciekawieniem... pięknie napisane.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji skąd jest płaszczyk ??
Pozdrawiam, Ewelina
hmm, nie pamiętam.. :(
Usuń