Translate

Followers

06 grudnia 2016

Monday blues

6:03.. zerkam na siebie i lokalizuję własne ciało, beżowy kocyk, dresy na tyłku, włączone światło.. wiem! Kanapa! Znowu zasnęłam na kanapie, znowu w planach miałam czytanie które właściwie wciąż pozostaje planem od kilku dni.. I co.. a no nic.. Jakieś osobiste znaki zapytania mentalnie i totalnie odinstalowały motywację do czegokolwiek..
Ide do Gabi, która słodko śpi w moim łóżku. Kładę się i przytulam jej ciepłe ciałko.
10:13.. mamo, właściwie to ja wciąż głodna nie jestem więc zostańmy w łóżku dłużej. Zostajemy. Jest chora. Leżymy przez kolejną godzinę. Ona jak typowa dorastająca młoda kobieta z różowymi słuchawkami na uszach każe mi nie przeszkadzać kiedy ogląda ważne i najważniejsze dla siebie rzeczy na swoim tablecie.. a ja.. myślę, lepsze budzić się obok 100% kochającej Cię małej istoty czy faceta którego możesz być pewnym na tyle na ile pozwoli ci być.. Czy może wysłać obkładające misiami i misiami i jeszcze większą porcją misiów kradnące kołdrę w nocy dziecko do siebie i spać samemu..? Zaraz uderza mnie rzeczywistość, że jakby wyboru w tej chwili to ja nie mam żadnego.. córka wysłana do siebie zarzuci mi brak uczuć i totalna islandzką chłodnię z którą musi się zmierzyć a faceta obok brak również.. No więc godzę się ze stanem obecnym.

Siłownia. Miejsce starcia motywacji i słabości. Dzisiaj motywacja ma zdecydowaną przewagę. Kilka pierwszych ćwiczeń i widzę jak mięśnie puchną wypełniając pustą przestrzeń, no więc jedziemy z koksem. To niesamowite jak łatwo można wprowadzić ciało w stan satysfakcjonujący, pamieć mięśniowa jest niemal trwała  jak zranionej kobiety która usłyszała obelgę na swój temat od innej baby haha.. No więc jedziemy z tematem! Trening zrobiony, dupiszon napompowany. 

W domu sielanka. Kolacja, film z moim małym kompanem. 
Mamo a co znaczy że już się nie jest prawiczkiem?.. 🙈 Rzeczywistość dojrzewania uderza mnie każdego dnia.. Raz są to głupie włosy które się nie chcą ułożyć wykrzyczane na cały dom, raz jest to głupia praca domowa i głupia irlandzka pogoda, raz będzie to pytanie po co mi tampony i co znaczy być prawiczkiem (albo i nie...).. Zdecydowanie nie czuję się gotowa na to. Ale czy ktokolwiek z rodziców kiedykolwiek był? Dlaczego są szkoły rodzenia żeby pomóc przyszłym rodzicom wejść w rolę a nie ma szkół stania się rodzicem hormonalnie nabuzowanej małolaty?....





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowi proszę się podpisywać :)