Witam po małej przerwie.. pewnego wieczora poczułam się przytłoczona świadomością, ile szczegółów z mojego życia dociera do całego świata, tym bardziej, że kiedy zaczynałam blogować nie spodziewałam się, że blog będzie docierał do tak wielu miejsc i ludzi, że ktoś będzie mnie zaczepiał w sklepie i na ulicy mówiąc że czyta mojego bloga.. Tym bardziej kiedy teraz prowadzę go bardziej świadomie, bywało niestety jednak że było bardziej emocjonalnie niż racjonalnie..
Z lekkim "blogowym kacem" siedzę właśnie i kasuję moją blogową przeszłość, zostawiam to co tu i teraz czyli ostatnie półtora roku, no może dwa lata. Nie lubię wracać myślami do przeszłości i tego co się działo w 2010 czy 2011.. mam wrażenie i przeczucie, że wtedy nie wydarzyło się nic pozytywnego.. :/ co oczywiście nie jest prawdą ale chyba jednak więcej było tego całego negatywnego gówna w okół. No ale wracać do tego nie będziemy bo kasowanie tego co właśnie kasuje mijałoby się wówczas z celem...
Przepraszam za nagłe zniknięcie, wybiórcze odpisywanie na dziesiątki wiadomości które dostałam.. Mam nadzieję że wrócicie tu chętnie!
No to może w ramach zadośćuczynienia mały update.. ;)
Co u mnie.. 2014 rok to jakaś katastrofa! Zaczął się w najgorszy w możliwy sposób i niestety niewiele pozytywnego się wokół dzieje. Po odejściu taty kilka miesięcy było jak we śnie, niby się działo, coś tak pracowałam i funkcjonowałam, ale później nastąpiło przebudzenie i zderzenie z rzeczywistością. Rzuciłam pracę żeby pobyć więcej z Gabi, bo świadomość że nie mam wiecznie dla niej czasu zabijała mnie każdego dnia. No więc well done.. Znalazłam nową, w międzyczasie dużo innych spraw uległo zmianom.. Czyli generalnie od 27 grudnia kiedy tato trafił do szpitala, do dnia 10 czerwca 2014 nie odetchnęłam z ulgą ani jednego dnia. Nigdy nie wierzyłam, że ludziom siwe włosy pojawiają się OT! nagle.. teraz wierzę. Pracuję na pół etatu ( 3 dni w tygodniu) no bo tak trzeba, z różnych względów a szczególnie czasu dla Gabi którego dla niej bardzo brakowało w 2013.. czyli finansowo jest kiepsko, ale mamy więcej wspólnych obiadów, wiem co się dzieje w jej zabawkach i co teraz jest modne wśród dzieci w szkole, sama kupuję prezenty dla jej koleżanek na urodzinowe przyjęcia, widzę jak rośnie i jaką jest wspaniałą niemalże 7 letnią osobą. Znowu jestem mamą i super się z tym czuję! A jednocześnie robię co mogę żeby podołać rachunkom i innym przyziemnym sprawom..
Pozytyw w tym całym kiepskim czasie to również moje treningi.. ćwiczę już dokładnie od 132 dni.. ! Zaliczyłam kilka przerw w międzyczasie.. kilkudniowych i jednodniowych ale nie sądzę, żeby uzbierało się tych dni więcej niż 15. Efekty mówią zresztą same za siebie i to moja największa motywacja. Dzisiaj mam dzień off bo wczoraj przegięłam z treningiem, czas na regenerację!
No i moje zdjęcia.. Pracuję nad stroną, staram się więcej focić.. Biorąc prysznic dzisiaj zastanowiłam się nad tym, dlaczego dla mnie wciąż to żaden big deal zmienić miejsce zamieszkania.. I dotarło do mnie, że to dlatego że ja nigdy nigdzie nie zapuściłam korzeni i, nazwijmy rzecz po imieniu.. niczego nie osiągnęłam bo zawsze tylko zaczynałam a później coś się działo i nie kończyłam spraw.. Osiągnięciem czegoś w tym momencie będzie dla mnie: kariera/mąż/własny dom czyli rzeczy, które nas kotwiczą.. No więc ze świadomością, że ja tu zostanę, bo tak będzie muszę skupić się tym jednym celu, żeby moje dziecko w zabawie nie miało zawsze szefa, a może w końcu żeby ono nim było.. (dzieci w zabawie naśladują rodziców i udają dorosłych podobnych do mam czy tatusiów mam na myśli)
zdjęciowy misz-masz z ostatniego czasu..
no ja, nie zmieniłam się wcale, włosy mi trochę urosły ;)
ćwiczenia dają efekty! Od lipca w związku z nadmiarem wolnego czasu (o ile rzeczywiście nie znajdę dodatkowego zajęcia) zacznę siłownię więc spodziewam się większej tkanki mięśniowej tu i tam ;)
Ostatnie zdjęcia..
przecudowna para Tamara i Tadeusz, sesja była prezentem urodzinowym dla Tamary a raczej pretekstem żeby wyciągnąć ją z domu na 3 godziny celem zyskania czasu na przygotowanie imprezy niespodzianki :)
W zeszły weekend chrzest Mii
a no i pewnie znowu chaotycznie więc znowu przepraszam, ale taka już jestem :D
Z lekkim "blogowym kacem" siedzę właśnie i kasuję moją blogową przeszłość, zostawiam to co tu i teraz czyli ostatnie półtora roku, no może dwa lata. Nie lubię wracać myślami do przeszłości i tego co się działo w 2010 czy 2011.. mam wrażenie i przeczucie, że wtedy nie wydarzyło się nic pozytywnego.. :/ co oczywiście nie jest prawdą ale chyba jednak więcej było tego całego negatywnego gówna w okół. No ale wracać do tego nie będziemy bo kasowanie tego co właśnie kasuje mijałoby się wówczas z celem...
Przepraszam za nagłe zniknięcie, wybiórcze odpisywanie na dziesiątki wiadomości które dostałam.. Mam nadzieję że wrócicie tu chętnie!
No to może w ramach zadośćuczynienia mały update.. ;)
Co u mnie.. 2014 rok to jakaś katastrofa! Zaczął się w najgorszy w możliwy sposób i niestety niewiele pozytywnego się wokół dzieje. Po odejściu taty kilka miesięcy było jak we śnie, niby się działo, coś tak pracowałam i funkcjonowałam, ale później nastąpiło przebudzenie i zderzenie z rzeczywistością. Rzuciłam pracę żeby pobyć więcej z Gabi, bo świadomość że nie mam wiecznie dla niej czasu zabijała mnie każdego dnia. No więc well done.. Znalazłam nową, w międzyczasie dużo innych spraw uległo zmianom.. Czyli generalnie od 27 grudnia kiedy tato trafił do szpitala, do dnia 10 czerwca 2014 nie odetchnęłam z ulgą ani jednego dnia. Nigdy nie wierzyłam, że ludziom siwe włosy pojawiają się OT! nagle.. teraz wierzę. Pracuję na pół etatu ( 3 dni w tygodniu) no bo tak trzeba, z różnych względów a szczególnie czasu dla Gabi którego dla niej bardzo brakowało w 2013.. czyli finansowo jest kiepsko, ale mamy więcej wspólnych obiadów, wiem co się dzieje w jej zabawkach i co teraz jest modne wśród dzieci w szkole, sama kupuję prezenty dla jej koleżanek na urodzinowe przyjęcia, widzę jak rośnie i jaką jest wspaniałą niemalże 7 letnią osobą. Znowu jestem mamą i super się z tym czuję! A jednocześnie robię co mogę żeby podołać rachunkom i innym przyziemnym sprawom..
G: pojedziemy do Hiszpanii jak wrócę z Polski?
ja: zobaczymy czy uda mi się odłożyć pieniądze na urlop..
G: no to znajdź sobie drugą pracę, co będziesz robić jak ja będę w Polsce na wakacjach..
tak, mam wsparcie w domu.. ;)
Pozytyw w tym całym kiepskim czasie to również moje treningi.. ćwiczę już dokładnie od 132 dni.. ! Zaliczyłam kilka przerw w międzyczasie.. kilkudniowych i jednodniowych ale nie sądzę, żeby uzbierało się tych dni więcej niż 15. Efekty mówią zresztą same za siebie i to moja największa motywacja. Dzisiaj mam dzień off bo wczoraj przegięłam z treningiem, czas na regenerację!
No i moje zdjęcia.. Pracuję nad stroną, staram się więcej focić.. Biorąc prysznic dzisiaj zastanowiłam się nad tym, dlaczego dla mnie wciąż to żaden big deal zmienić miejsce zamieszkania.. I dotarło do mnie, że to dlatego że ja nigdy nigdzie nie zapuściłam korzeni i, nazwijmy rzecz po imieniu.. niczego nie osiągnęłam bo zawsze tylko zaczynałam a później coś się działo i nie kończyłam spraw.. Osiągnięciem czegoś w tym momencie będzie dla mnie: kariera/mąż/własny dom czyli rzeczy, które nas kotwiczą.. No więc ze świadomością, że ja tu zostanę, bo tak będzie muszę skupić się tym jednym celu, żeby moje dziecko w zabawie nie miało zawsze szefa, a może w końcu żeby ono nim było.. (dzieci w zabawie naśladują rodziców i udają dorosłych podobnych do mam czy tatusiów mam na myśli)
Reasumując:
zmiany - za dużo!! JA CHCĘ STABILIZACJI!!
dół - brak (uf!)
plany na przyszłość: są! (uf! 2)
motywacja - a jakże!
bliskie osoby spokrewnione i nie - coraz mniej.. :(
zapraszam na Instagram, tam jestem bardziej aktywna.. albo bywam..
zapraszam na Instagram, tam jestem bardziej aktywna.. albo bywam..
zdjęciowy misz-masz z ostatniego czasu..
no ja, nie zmieniłam się wcale, włosy mi trochę urosły ;)
ćwiczenia dają efekty! Od lipca w związku z nadmiarem wolnego czasu (o ile rzeczywiście nie znajdę dodatkowego zajęcia) zacznę siłownię więc spodziewam się większej tkanki mięśniowej tu i tam ;)
Ostatnie zdjęcia..
przecudowna para Tamara i Tadeusz, sesja była prezentem urodzinowym dla Tamary a raczej pretekstem żeby wyciągnąć ją z domu na 3 godziny celem zyskania czasu na przygotowanie imprezy niespodzianki :)
a no i pewnie znowu chaotycznie więc znowu przepraszam, ale taka już jestem :D
Miło znów Cię widzieć Aniu. Fajnie że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńBoże! Nigdy nie wierzyłam, że można zmienić płaski tyłek w coś okrągłego a tu prosze! Mam podane jak na talerzu Twoje zdjęcie! Świetna robota!:) Wygląda super!:)
OdpowiedzUsuńdziekuje :) ja tez nie wierzylam i cale zycie nosilam takiego nalesnika.. :)
UsuńCieszę się, że wróciłaś!!! Nigdy się nie ujawniałam, ale czytam Cię już od paru lat i tak pusto było bez Ciebie...
OdpowiedzUsuńPrzesyłam pozdrowienia:)
milo mi :*
UsuńFajnie Aniu, że wróciłaś:)
OdpowiedzUsuńSuper że jesteś bo nas motywujesz do działania :))
OdpowiedzUsuńbardzo mi milo, dla mnie to tez najlepsza motywacja, mam nadzieje ze nie zabraknie jej w najblizszym czasie ;)
Usuńufff jesteś! tęskniłam:) Aniu nic na to nie poradzisz, że ludzie Cię uwielbiają, więc takie sygnały "bycia znanym" w sklepie, na ulicy będą pewnie zawsze, sama gdybym Cię ujrzała, na pewno powiedziałabym, że czytam, lubię i trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńhehe, bycie znanym.. tak bym tego nie okreslila ani to tez nic czego bym sobie zyczyla.. ;)
UsuńCieszę się, że wróciłaś...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Joanna
dziekuje :)
UsuńFajnie, ze wrocilas. Z ta prywata - faktycznie, fajnie jest poczytac (z mojego punktu widzenia) ale sama zaprzestalam pisanie bloga wlasnie ze wzgledow prywatnych.
OdpowiedzUsuńEfekty zadkowe - powalajace :)
uhm, wciaz mam mieszance uczucia co do tego ale czas pokaze
UsuńDobrze,że wrociłaś :)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze wrocilas.. :))
OdpowiedzUsuńJak ja lubię czytać Twojego bloga:-)dobrze że wróciłas:-)
OdpowiedzUsuńbardzo mi milo :*
Usuńjakoś nie podeszły mi zdjecia ze chrztu
OdpowiedzUsuńdlaczego?
Usuńbo są przekombinowane, za dużo PS czy innego szitu.
Usuńże ludziom się to podoba i ci za to płaca..
UsuńHej Ania ale sie ciesze ze znow mozna czytac twojego bloga:-) Z twoich postow wylania sie obraz wrazliwej i naturalnej dziewczyny, dlatego tak fajnie sie czyta:-)
OdpowiedzUsuńJa to Ciebie Anka lubię, wiesz? :) daawno temu do Ciebie trafiłam, przejrzałam bloga od początku wtedy. Z tego co pamiętam, bywało ciężko, smutno i przygnębiająco, ale nigdy się nie poddałaś. Masz wspaniałe dziecko, nie osiadłaś na laurach, jesteś inspiracją dla wielu dziewczyn, które Ciebie czytają. By nie przestawać marzyć i podążać za szczęściem.
OdpowiedzUsuńno coz, zycie mamy jedno wiec nie ma nad czym sie zastanawiac, nikt za nas go nie przezyje. chcialabym zmienic jeszcze kilka rzeczy, spraw,, czasami czuje sie zmeczona, ale.. nie ma zadnego ale w zwiazku z pierwszym zdaniem.
UsuńPowodzenia w realizacji planów ;-)
OdpowiedzUsuńdziekuje, oby choc czesc sie udala!
UsuńNareszcie wróciłaś !!! Cieszymy się i czekamy na kolejne posty:-)
OdpowiedzUsuńdziekuje :*
UsuńNareszcie... cieszę się, że wróciłaś, minęło sporo czasu, ale czasami taka przerwa dobrze robi ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze wspaniałe!
dziekuje, ok 2 mcy chyba mnie nie bylo..
Usuńale niespodzianka, fantastycznie ze wrocilas, ogladalam na instagramie jednak blog to co innego! Nie uciekaj juz! Ze swoim osiagniec sportowych mozesz byc dumna, dajesz przyklad, ze chciec to moc. Ja nigdy bym nie uwierzyla, ze mozna sie tak zmienic tylko od cwiczen - a jednak! Na pewno zmotywujesz wiele osob! Zycze spelnienia wszystkich planow i marzen!
OdpowiedzUsuńdziekuje Ci tunko, a te cwiczenia to duzo ciezkiej i monotonnej pracy.. dzisiaj zaliczam trzeci dzien bez treningu bo sie przemeczylam ostatnio, ale wieczorem poleje sie pot! Obiecuje!!
UsuńAniu pięknie wyglądasz :) ślicznie Ci w tej fryzurze a efekty ćwiczeń powalające! Tak trzymaj ;) inspirujesz
OdpowiedzUsuńja osobiscie swoja fryzure uwielbiam i nie wiem jak moglam meczyc sie tyle lat z tymi doczepami niszczac swoje naturalnie geste i ladne wlosy :/
UsuńNareszcie Jesteś!!!!! ;-)
OdpowiedzUsuńAniu, mam pytanie odnośnie zdjęć, czy kończyłaś jakiś kurs fotografii czy po prostu wiedzę zaczerpnęłaś z netu? Pytam, bo cykanie zdjęć jest moim bzikiem ;-) i interesuje mnie wszystko co związane jest z fotografią. A może coś byś mi poleciła?
Pozdrawiam / MIRABELKA
Hej Mirabelko, nigdy zadnego kursu nie robilam, a mysle ze przydalby mi sie jakis w zwiazku z kadrowaniem i kompozycja, ale nie stac mnie w tej chwili :(
Usuńkiedys chyba cos na necie widzialam, ze jest jakas strona na ktorej mozna zaczerpnac wiedze ale za chiny nie pamietam co i gdzie to bylo..
Skoro żadnego kursu nie robiłaś to Jesteś ZDOLNIACHA NIESAMOWITA!!!!! ;-)
UsuńPiękne robisz foty, lubię je oglądać, także nie znikaj ;-) Plissss
MIRABELKA
Dobrze, że jesteś. Dobrze, że jest Instagram :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUff, cieszę się, że jesteś :-) Fajnie, że poświęcasz Gabi więcej czasu - ona to za parę lat doceni, tak jak ja doceniam teraz wszystko, co dostałam od swoich rodziców.
OdpowiedzUsuńtak, to zdecydowanie najlepsze co moglam zrobic i juz nigdy nie bede tyle pracowac! zadne euro ani nowe buty nie sa tego warte!
UsuńNo dobrze, że już jesteś z nami :) Brakowało, oj brakowało :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, że wróciłaś. Zaglądam tu chyba od 2-3 lat, w każdym razie pamiętam Cię z tych czasów do których dziś nie chcesz wracać, widzę jak się rozwijasz, podziwiam to. A zdjęcia są fantastyczne, w tej dziedzinie również zrobiłaś ogromne postępy, gratuluję.
OdpowiedzUsuńdziekuje, duzo nauki przede mna jesli chodzi o zdjecia, ciagle mi sie nie podobaja na tyle zeby z zadowoleniem ruszyc "w swiat"
Usuń:( i tu czuje maly spadek motywacji, nie wiem gdzie robie blad, co robie nie tak..
Fajnie,ze jesteś:)pozdrowienia z dublina;)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńZdjęcia z chrzcin - piękne! :-) nie mogę oderwać od nich wzroku, tym bardziej, że sama planuję właśnie chrzciny mojego bąka :-)
OdpowiedzUsuńdziekuje Olenko :**
UsuńFajnie,ze wrocilas.Zagladam na Twojego bloga od poczatku I szanuje Twoja decyzje.Mam do Ciebie pytanie-jaki masz roz na policzkach na zdjeciu w sukience w zygzaki?
OdpowiedzUsuńP.S.Swietne rezultaty cwiczen,ja w zeszlym roku zrobilam kilka serii(gdzie kazda trwa 30 dni)przysiadow,mialam o wiele lepszy tylek,ale potem naszlo mnie zimowe lenistwo.:-(
Pozdrawiam.
Patrycja
Patrycjo no to teraz na lato dzialaj od nowa ;)
Usuńroz mam z mybelline, kol 002 chyba jak dobrze pamietam
Cudownie, ze wróciłas! :-) bylam ogromnie rozczarowana jak zobaczylam, ze Cię nie ma. Pomimo, ze wyjątkowo rzadko sie udzielam to jednak chętnie czytam od bardzo dawna! Wygladasz fantastycznie! Aniu zawsze sobie świetnie radzilas. Jestem pełna podziwu dla Twojej odwagi i determinacji w drodze do szczescia! Pozdrawiam serdecznie i sciskam. Ania z Wrocławia
OdpowiedzUsuńdziekuje Aniu, wszystko fajnie ale to kosztuje duzo energii i jest meczace, ciagle zmiany i spiecie no bo sie o cos walczy, ale mam nadzieje ze jako stara babcia bede zadowolona z tego ze tak bywalo i sie nie poddalam!
UsuńAniu wreszcie jesteś!cieszy mnie to :) Pozdrowienia silna babko :*
OdpowiedzUsuń:) dziekuje
UsuńUfff... ulżyło mi, że znowu jesteś. Zdjęcia z chrztu przepiękne. A pupa...zabieram się za ćwiczenia. Pozdrawiam. (Lily)
OdpowiedzUsuńAnia, czy Ty byłabyś w stanie przyjechać zrobić sesję w Polsce? Albo planujesz jakiś urlop w Polsce i wtedy ktoś może się dostosować do Ciebie? ;)
OdpowiedzUsuńGosia
fajnie, że znów jesteś:*
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zwykle cudne.
Co do fotek tyłka to kopara mi opadła jedno wielkie wow!!!!
PS jako, że sama jestem mamą doskonale rozumiem Twoje dylematy związane z dzieckiem. Na pewno nie będziesz żałować tej decyzji i czasu który spędzisz zGabi. Cieszę się z tych wszystkich Twoich pozytywów.
Pozdrawiam z północnej UK:*
Witaj! Ciesze sie, ze wrocilas. Jednak to troche przykre co napisalas odnosnie Twojej rozpoznawalnosci. Zakladajac bloga na ktorym udostepniasz zdjecia Twoje oraz rodziny powinnas liczyc sie z tym ze ludzie moga do Ciebie na ulicy podchodzic i bedziesz bardziej rozpoznawalna. Na pewno czytelnicy chcieli Ci tym zrobic przyjemnosc bo praktycznie kazda bloggerka by sie z tego cieszyla ale teraz juz wiemy ze sobie tego nie zyczysz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze że wróciłaś. Nudno było bez Ciebie.
OdpowiedzUsuńLilla Stars
brakowało mi Ciebie i Twoich postów, ciesze się że wróciłaś:)
OdpowiedzUsuńGratuluje wspaniałych efektów cwiczeń.Ja dzieki tobie tez zaczełam cwiczyc, mam dokładnie ten sam problem ,którego ty się pozbyłas- płaska pupa.Jestem juz po miesiacu cwiczen z przysiadami i tez widac efekty.Chce kontynuowac ale nie wiem czy nadal robic ten plan 30 dniowy czy zmienic cwiczenia na inne?/jak to u ciebie wyglada?
OdpowiedzUsuńJak dobrze,że wróciłaś;) codziennie zaglądałam na Twojego bloga i wreszcie się doczekałam;) Wiem,że to będzie wścibskie pytanie, więc jeśli nie chcesz nie odpowiadaj, ale ostatnio nie wspominasz o Niallu, nie jesteście razem? Nie odbieraj tego źle, uważam,że jesteście super parą dlatego pytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam K.
Super, że wróciłaś :) efekty po przysiadach super, tak mnie zmotywowałaś że też zaczęłam je robić jestem dopiero na 160 ale efekt juz jakiś widzę;)
OdpowiedzUsuńA czy Tobie po tych przysiadach "rosną" uda albo łydki? Pytam bo ja mam takie wrażenie jakbym uda miala coraz szersze...
Pozdrawiam Justyna
ale masz piekna pupe, robilas tylko przysiady?
OdpowiedzUsuńdobrze ze jestes...
Iwona
super że jesteś, czekałam z nadzieją:)
OdpowiedzUsuńJuz myslalam ze skasowalas bezpowrotnie albo tylko dla zalogowanych. Nawet konto specjalnie zalozylam hehe. Figura super tylko nie przesadz :p
OdpowiedzUsuńAniu cudownie, że jesteś! :) kibicuję ze wszystkich sił! :* :)
OdpowiedzUsuńAniu świetnie że wróciłaś.
OdpowiedzUsuńJak dobrze że wróciłaś.Kaśka
OdpowiedzUsuńAniu, fajnie, że wróciłaś:) Będzie dobrze,wszystko się ułoży. Trzymam za to kciuki!!
OdpowiedzUsuńAniu, a możesz przypomnieć jakie ćwiczenia wykonujesz na pośladki? Twoje sa super, gratulacje.
Pozdrawiam
Mrówka
Aniu, wiem już o jakie ćwiczenia chodzi (przecież o nich pisałaś), przypomnialam sobie (doczytałam;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mrówka